środa, 30 czerwca 2010

Druga połowa czerwca + podsumowanie miesiąca

Witam,

druga połowa czerwca upłynęła pod znakiem mistrzostw świata. Dużo sobie obiecywałem po tym turnieju, ale okazało się, że zyski wcale nie odbiegały od średnich z pozostałych dni. Najlepsza okazała się pierwsza kolejka mistrzostw, gdy w ciemno można było grać na spadki underów i powiązanych z nimi rynków dokładnego wyniku. Później jednak nie było tak różowo. Zaczęły się mecze z dużą ilością bramek, co wprowadziło sporo zamieszania na rynkach. Dochodziło do sytuacji, gdy mecze z jednych grup wpływały na zachowanie się rynków meczowych w zupełnie innych grupach. Jakoś nie mogłem się do tego wszystkiego dostosować i bywały dni, że stałem w miejscu, a czasami wręcz się cofałem. Zdarzyło mi się też 3 razy wejść "in play". Efekt ? Trzy minusowe rynki, na szczęście niezbyt bolesne dla mojego budżetu.

Druga połowa czerwca wyglądała tak:



Ostatecznie miesiąc zamknąłem z następującym bilansem:


Patrząc z perspektywy dwumiesięcznej, cieszy stabilizacja osiąganych zysków. Poza tym widać również w czerwcu pewien progres w porównaniu do maja. Budżet udało mi się powiększyć o 50,4% i wynosi on obecnie 433,03€

Bardzo jestem ciekaw co przyniesie lipiec. Zaczyna się sezon ogórkowy i na pewno wielu traderów zrobi sobie wakacje, albo będzie eksperymentować z innymi dyscyplinami. Ja prawdopodobnie zostanę jednak przy piłce. Dzisiaj handlowałem na kilku rynkach meczów ligi fińskiej i mimo przeciętnej płynności zanotowałem dosyć przyzwoite wyniki. Zobaczymy co z tego wyjdzie w dłuższym okresie czasu.

środa, 16 czerwca 2010

Niedosyt

Za nami pierwsza kolejka rozgrywek grupowych Mistrzostw Świata. Większość meczów rozczarowała. Mało bramek, zachowawcza gra. Drużyny myślą przede wszystkim o tym, aby zagrać "na zero" z tyłu, dopiero na drugim miejscu stawiając atak. Bezstronny kibic na pewno może czuć się rozczarowany, bo nie takich emocji oczekuje się po najważniejszym turnieju piłkarskim na świecie. Paradoksalnie jednak właśnie ta ranga imprezy determinuje poczynania zawodników na boisku. Przecież nikt już w pierwszym meczu nie chce stracić szansy na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Jakiś wpływ na obraz meczów ma też oficjalna piłka MŚ - Jabulani. Zawsze podchodziłem z dystansem do narzekań zawodników, szczególnie bramkarzy. Ale w tym roku coś jest na rzeczy. Bardzo dużo niepewnych interwencji bramkarzy, jeszcze więcej niecelnych strzałów i podań. Piłka nabiera też dziwnego poślizgu, co w wielu przypadkach skutecznie przerywa akcje poszczególnych zespołów.

Na szczęście tli się jeszcze iskra nadziei na udane mistrzostwa. Mecze z udziałem Anglików, Chilijczyków, Hiszpanów i Niemców pokazały, że można zagrać tutaj dobre zawody. Jak na razie najlepiej zaprezentowali się nasi zachodni sąsiedzi, którzy nie pozostawili złudzeń Australijczykom. Niewątpliwą sensacją jest natomiast porażka Hiszpanii. Szwajcarzy postawili obecnym mistrzom Europy twarde warunki. Byli świetnie zorganizowani taktycznie i po dzisiejszym zwycięstwie stali się mocnym kandydatem do awansu. Widać, że Ottmar Hitzfeld wykonał z Helwetami kawał solidnej roboty.

Można rzec, że grupowa faza turnieju wchodzi w decydującą fazę, bo druga kolejka w wielu przypadkach może przesądzić o ostatecznym układzie miejsc w poszczególnych grupach. Dla wielu ekip skończył się już czas kalkulacji, teraz będzie trzeba zacząć grać. To może dawać nadzieję na to, że te mistrzostwa zapadną nam jeszcze pozytywnie w pamięci, czego Wam i sobie życzę :)

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Drugi tydzień czerwca



Kolejny tydzień za mną. Bez większej historii. Nie zanotowałem jakichś świetnych transakcji, ale z drugiej strony uniknąłem też poważniejszych wpadek. Liczba dodatnich rynków zdecydowanie przewyższyła liczbę ujemnych. Spore nadzieje wiązałem z rozpoczynającymi się MŚ. Ale póki co zyski z tych meczów nie odbiegają od innych rozgrywek. Głównie z tego względu, że na poszczególnych rynkach leżą bardzo duże ilości gotówki i trudno wbić się w kolejkę. Na szczęście ruchy kursowe są bardzo przewidywalne, dlatego od dzisiaj postanowiłem zwiększyć stawki, oczywiście proporcjonalnie do posiadanego budżetu.

piątek, 11 czerwca 2010

Godzina "zero"

To już dzisiaj :)

Dzień, na który każdy prawdziwy kibic futbolu czeka z niecierpliwością. Niektórzy wręcz żyją cyklami czteroletnimi. Pierwszy turniej piłkarski, który pamiętam, to ME w Danii w 1992 r. Później były IO w Barcelonie i świetny występ Polaków pod wodzą Wójcika. Od tego momentu potoczyło się z górki. Jako 8-9 letni młokos zacząłem namiętnie kolekcjonować poszczególne numery "Piki Nożnej", "Piłki Nożnej Plus" a także "Przeglądu Sportowego". W telewizji oglądałem wszystko, co było związane z futbolem. Pamiętam, że podczas pierwszych świadomie przeżywanych MŚ w USA postawiłem przed sobą zadanie obejrzenia wszystkich meczów mistrzostw, nie licząc oczywiście tych rozgrywanych równolegle. Mimo niesprzyjającej pory rozgrywania niektórych meczów oraz mało entuzjastycznej reakcji rodziców, udało się :) Generalnie lata 90-te to czas, gdy niemal na pamięć znało się składy poszczególnych reprezentacji, klubów z topowych lig i Polski oraz strzelców i wyniki meczów. Jednym słowem: fanatyzm ;) Kolejne mistrzostwa odbyły się w 1998 r. we Francji. Rozkład dnia wyglądał wtedy następująco: od rana do popołudnia uganianie się za piłką, potem powrót do domu na transmisje ze spotkań, a po ich zakończeniu z powrotem na dwór i dzielenie się wrażeniami z kumplami. Z biegiem lat ten entuzjazm jakby trochę malał. Już nie było tragedii, gdy nie obejrzało się jakiegoś meczu, człowiek przestał tonami kolekcjonować sportowe czasopisma, nie znał już na pamięć składu reprezentacji Luksemburga czy Kmity Zabierzów ;) Ale ten stan ducha i umysłu uparcie nie imał się na szczęście kolejnych Mundiali. W tym roku jest podobnie. "Skarb Kibica" zakupiony, plan transmisji przestudiowany, a w powietrzu czuć aurę wyjątkowości. Dzisiaj, po czterech, jakże długich latach czekania znowu rozpoczyna się święto, na które z niecierpliwością czekały setki milionów, być może nawet miliardy, ludzi na świecie. Dzisiaj nawet mecz RPA z Meksykiem dostarczy nam emocji i przyciągnie przez telewizory rzesze widzów, co w zwykłych okolicznościach nie miałoby na pewno miejsca. Bo Mistrzostwa Świata to coś więcej, niż turniej piłkarski...


poniedziałek, 7 czerwca 2010

Pierwszy tydzień czerwca



Tydzień zaczął się dosyć kiepsko. Szczególnie razi w oczy strata z meczu Azerbejdżan - Honduras. Musiałem opuścić rynek na długo przed rozpoczęciem spotkania ze względu na inne obowiązki. Do wyboru miałem dwie możliwości: zostawić otwarty zakład i liczyć na to, że zostanie on przyjęty, a ja wyjdę "na zero" albo wyjść natychmiast ze stratą. Wybrałem tą drugą opcję, tyle że całą stratę zakumulowałem na wyniku 0-0. Nie trudno się domyślić jakim rezultatem zakończyło się spotkanie...

Dalej było już tylko lepiej. Jeżeli już byłem obecny na rynkach, to nic nie zakłócało mojej gry i mogłem stopniowo powiększać swój bank. Ostatecznie tydzień zakończyłem na niewielkim plusie. Mimo wszystko jestem zadowolony, biorąc pod uwagę obecną ofertę i ilość rynków, w których uczestniczyłem.

Teraz na horyzoncie pojawia się najbardziej oczekiwana impreza piłkarska na świecie. Rynki już dzisiaj wyglądają bardzo płynnie i stabilnie, co postaram się wykorzystać przez cały tydzień poprzedzający otwarcie Mundialu. Oczywiście poszczególne ekipy rozegrają w ciągu następnych kilku dni ostatnie mecze towarzyskie, gdzie również na pewno zagoszczę.

wtorek, 1 czerwca 2010

Powrót

Witam po dosyć długiej przerwie.

Od momentu, kiedy przestałem aktualizować bloga zmniejszyła się także moja aktywność na betfair, gdzie praktycznie ograniczyłem się do mojego starego sposobu gry polegającego na layowaniu CS. Z dosyć kiepskim skutkiem zresztą ;) Przez ten okres praktycznie w ogóle nie handlowałem, gdyż nie miałem na to czasu. I tutaj muszę przyznać, że nie sądziłem, iż przygotowania do ślubu i wesela mogą być tak zajmujące ;) W międzyczasie wypłaciłem też większą część gotówki.

Do tradingu powróciłem z początkiem maja dysponując oszałamiającą kwotą
186.15€ ;) Dziwny był to powrót, bo praktycznie do wszystkiego musiałem się od nowa przyzwyczaić, wiele rzeczy przypomnieć. Wyszło całkiem nieźle, bo maj zakończyłem z następującym bilansem:



Przez ten okres zanotowałem tylko trzy minusowe rynki. Dosyć szybko wyleczyłem się z handlowania na tenisie, gdzie brałem udział w trzech rynkach. Całą swoją aktywność skupiłem na piłce nożnej i rynkach CS. 90% to handel na rynku CS 0-0. Dobrze się tam czuję i póki co nie zamierzam nic w tym przedmiocie zmieniać.

Budżet powiększyłem o 54.70%

PS. Możecie mi składać gratulacje, bo od 22 maja jestem szczęśliwym mężem ;)