środa, 6 stycznia 2010

Poniedziałek, wtorek...



Poniedziałek - dzień bez historii. Udało się zarobić parę euro na rynku under 2.5 w meczu
Partick Morton. Oglądałem mecz na żywo i widząc straszną kopaninę postanowiłem złapać parę ticków na w/w rynku scalpując.Wyszło całkiem nieźle. Tak dobrze nie było już na rynku CS 2:0, który zachował się nie po mojej myśli i zdecydowałem o wyjściu z niewielką stratą tuż przed meczem.

Wtorek obfitował już w większą ilość zdarzeń, co widać na screenie powyżej. Nie będę omawiał ich wszystkich, skupię się na kilku. Na początek spotkanie
Ancona - Triestina. Zwróciłem na nie uwagę już w poniedziałek i wtedy też postanowiłem wnieść swoje zakłady. Na początek rynek under 2.5:



Kurs 1.76 wydawał mi się kursem nieco zawyżonym, z dużym prawdopodobieństwem spadku z dwóch powodów: kursy na to zdarzenie u innych bukmacherów na poziomie 1.65-1.70 oraz fakt, że sporo osób będzie grało undera z tego względu, iż to mecz Serie B (czyt. ligi underowej). Moje przewidywania okazały się trafne. Podobnie było w przypadku rynku
CS 2:0:



Kurs 10.00 był zdecydowanie zawyżony, głównie z tego względu, że Ancona w meczach u siebie w tym sezonie zadziwiająco często wygrywa właśnie w stosunku 2:0. I w tym przypadku również się nie myliłem. Inni również to zauważyli, tyle że dużo później. Zamknąłem transakcję po dosyć sympatycznym kursie 9.20, tuż przed samym meczem dołożyłem jeszcze jedną transakcję, zyskując jeden tick (część tej transakcji widać na screenie powyżej). I jedyne, czego mogę żałować to fakt, że nie miałem możliwości zamknięcia rynku po kursie 8.60, ale w końcu nie można mieć wszystkiego ;)

Na koniec rynek w pewnym sensie eksperymentalny. Mecz Barcelona - Villarreal i rynek
CS 0:0:



Dlaczego właśnie ten rynek i to w meczu, gdzie wynik 0-0 był mało prawdopodobny ? Otóż obserwując codziennie zachowania kursów zauważyłem pewną prawidłowość. Przed oficjalnym ogłoszeniem składów gracze bardzo optymistycznie podchodzą do wszelkich zakładów związanych z korzystnym dla faworyta rozstrzygnięciem meczu. Sam zresztą do niedawna zawierałem takie zakłady. Teraz postanowiłem pójść pod prąd. Było bardzo prawdopodobne, że Guardiola nie wystawi najsilniejszego składu, więc odpowiednio wcześniej zagrałem back 0:0, co wydawało mi się kursem dosyć wysokim. Gdy na 100% okazało się, że Barca nie wyjdzie w najsilniejszym ustawieniu, kursy w mgnieniu oka poleciały na poziom 14.5 - 15.5, z czego nie omieszkałem skorzystać. I znowu trochę żal, bo stawka wyjściowa wyniosła ledwie 10€. Ale kolejny raz można powiedzieć, że lepszy wróbel w garści... ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz