Witam,
przez kilka dni nic nie pisałem, czas więc na nadrobienie zaległości. Oto podsumowanie granych przeze mnie rynków od czwartku do niedzieli:
Na początku chciałbym się odnieść do meczu LDU - Fluminense. Z tradingiem nie miało to nic wspólnego. Zagrałem tradycyjnie back under 2.5, a później wystawiłem lay, po czym zostawiłem rynek bez kontroli. Skończyło się katastrofą. W takiej sytuacji lepiej odpuścić sobie grę, niż zostawiać rozstrzygnięcie w rękach ślepego losu. Bramka otwierająca mecz padła już w 1' minucie gry, stąd mój lay nie został przyjęty, a ja, nie mając w tym momencie dostępu do internetu, nie mogłem już nic zrobić. Takich sytuacji należy unikać jak ognia. Na szczęście od tego czasu podobna sytuacja już mi się nie przytrafiła.
Kolejnym przykładem niewartym naśladowania jest mecz Palermo - Reggina. Po mało opłacalnym kursie kupiłem under 3.5 w przerwie meczu (przy stanie 1-0) z zamiarem późniejszego odsprzedania. Patrząc z perspektywy czasu nie mam zupełnie pojęcia dlaczego wszedłem w ten rynek. Nie dość, że kurs mizerny i bardzo wolno spadający, to jeszcze duże prawdopodobieństwo, że tuż po wznowieniu spotkania może paść jakaś bramka. I dokładnie to stał się tutaj. Bramka na 1-1 padła w 48' minucie, a mnie nie pozostało nic innego, jak wyjść z rynku ze stratą. Przynajmniej to posunięcie mogę uznać za właściwe, bo mecz ostatecznie zakończył się overem, a ja zamiast 40€ przegrałem "tylko" 20€.
Na drugim screenie widać z kolei nienaturalnie duży zysk na meczu Ried - Mattersburg. Wziął się on stąd, że po rozpoczęciu spotkania wszystkie rynki na tym meczu zostały zawieszone, a ja pozostałem z otwartym zakładem. Już niemal pogodziłem się ze stratą zainwestowanych pieniędzy, bo mecz zapowiadał się overowo, ale po około 30 minutach w końcu zmieniono status meczu na "in play". Na szczęście do tego czasu nie padła żadna bramka, więc mogłem spokojnie zrobić greena i podziękować grajkom obu ekip za to, że wstrzymali się ze strzelaniem goli ;) BTW, mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym.
Zysk z tych czterech dni nie jest może jakiś oszałamiający, ale cieszy to, że pomimo pojedynczych wpadek i popełnianych błędów nie wypadłem z rytmu. Udało mi się też zanotować passę 43 wygranych z rzędu, co na pewno napawa optymizmem na przyszłość. Jutro ostatni dzień listopada, więc wieczorem możecie spodziewać się szczegółowego podsumowania miesiąca.
New blog now available
6 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz